Monday 1 March 2010

Anty konsumpcyjne graffiti czyli Ideozy w plenerze

Z wiosną cykl wystaw Ideozy wychodzi w plener. Rozwijające się z każdą kolejną wystawą przedsięwzięcie kuratorskie pod patronatem prof. Andrzeja Turowskiego zawitało na ulice Warszawy. Tym razem artystyczna gratka była przednia- graffiti na bilbordzie, tworzone przez Dariusza Paczkowskiego przy ulicy Chałubińskiego. Z drugiej strony „Anty konsumpcyjne graffiti”, bo taki tytuł nosiła cała akcja, nastawiało mnie nieco podejrzliwie do przedsięwzięcia. Ale postanowiłem wsadzić swój konsumpcyjny nos w całą sprawę i wybrać się na popołudniowy spacer.
Na miejscu zastałem już kończącego prace Dariusza Paczkowskigo, profesora Turowskiego i jednego z trzech kuratorów Maćka Kusia. Wydarzenie tłumów nie zgromadziło, no bo jak… graffiti? Cóż, prawo ulicy. Profesor tłumaczył całą ideę i złożoność projektu zainteresowanym osobom, a brygadier grupy 3fala schodził z drabiny by pokazać dokończone już graffiti.


Praca bardzo przypomina szablon, postać- konsumpcyjny Syzyf pcha swój wózek wyżej i wyżej, widać, że nie jest mu lekko, zapiera się całym geometrycznym ciałem żeby dopchać go do krawędzi, której przekroczyć i tak się nie da- do ściany supermarketu. A za ścianą i przepaścią napis „Chcieć mieć więcej” jakby wyjęte z piosenki Kazika Staszewskiego Inwazja Waranów. „Chcieć mieć więcej i chcieć jeść więcej Pieniądze na życie, czy życie dla pieniędzy” śpiewał pierwszy wśród zbuntowanych. I takie też moje pierwsze skojarzenia, post-punkowo naiwne w swoim byciu ANTY dzieło, zwłaszcza, że dzieło zawisło na bilbordzie udostępnionym przez firmę Stroer (monopolistę w bilbordowym interesie na terenie Warszawy).



Ale hola hola, trzeba było zamiany kilku słów z autorem dzieła i Maćkiem by zrozumieć całą świadomość, z jaką zostało wykonane dzieło. Warto tu odwołać się do często przytaczanej przez profesora Turowskiego koncepcji świata jako supermarketu. My jesteśmy wiecznymi konsumentami, których zachowanie wobec supermarketu może być różne, ale zawsze będzie to zachowanie w supermarkecie. Bilbord nie tylko treścią ujawnia tą relację. Cały bunt, bycie anty ma miejsce z przyzwolenia rynku. Firma musi wypożyczyć miejsce(tym razem non-profitowo) by ktoś mógł pokazać swoją niechęć do takiego bardzo konsumpcyjnego świata. Dzieło Darka Paczkowskiego to bunt w supermarkecie- Syzyf nigdy nie wydostanie się z Tesco Hadesu. Może i chce wypchnąć stamtąd swój wózek, ale my możemy widzieć jego starania tylko dzięki „łaskawości” firmy, która tę konsumpcję napędza. Artysta i kurator wiedzą, że systemu nie podważą, ale w metaforyczny sposób stosunkują się do sytuacji, w której każdy z nas chcąc nie chcąc się znajduje.


Bardzo cieszę się, że Ideozy nabierają takiego rozpędu. Gratulacje dla kuratorów Maćka Kusia, Marii Franeckiej i Agnieszki Kleczyk za taką organizację i dla artysty, który przyjechał na wydarzenie specjalnie z Żywca . Miło zobaczyć graffiti w centrum i chyba dobrze, że nie mam prawa jazdy bo samochód pewno zaparkowałbym na ścianie w pobliżu dzieła- jest co oglądać! Więc przejeżdżając ulicą Chałubińskiego rozglądać się w poszukiwaniu „graffiti Anty konsumpcyjnym”, a na dniach relacja z dania głównego czyli czwartej wystawy w Instytucie Awangardy.

3 comments:

  1. słaba ta praca ,aż dziw że Instytut na cuś takiego miernego poszedł

    ReplyDelete
  2. niestety ostatnie prace 3f to jednak mimo wszystko stawianie na ilość, na pewno nie na jakość. Siła przekazu maleje wraz z wzrostem ilości tematów które paczkowski chce poruszyć.
    no i niestety współpraca z "łaskawym" właścicielem nośnika jest w tzw. street arcie raczej minusem niż plusem, jakkolwiek by tego nie argumentować.

    ReplyDelete
  3. Też to tak odbierałem, bo trochę to odbierałem jako takie śmieszne podrygi, wiecznie zbuntowanych, których bunt obejmuje tylko ich. Ale tak jak napisałem, to jest bardziej uplastycznienie tego o czym mówi się na wykładach, a to jest rozkmina rebus, i fakt, gdybym nie znał, też pewno bym podszedł z dystansem ( i to może być słabość tego dzieła) ale myśle że tekścik trochę sytuacje prostuje, przynajmniej dla mnie. Mniej tu streetu więcej Ideoz.

    ReplyDelete