Sunday 28 February 2010

Lokal na 3, wystawa Kamena Stoyanova

„W swoich pracach Kamen Stoyanov bada stosunki pomiędzy praktykami artystycznymi i pozaartystycznymi” -mówi nam krótki wstępniak do wystawy. Brzmi bardzo zachęcająco.W końcu problemy integralności sztuk pięknych, czy ich wchłaniania przez kulturę wizualną, stoją od jakiegoś czasu na świeczniku artystycznych i historyczno-artystycznych, żeby nie powiedzieć sztucznych, dyskusji.
Zachęcony ulotką, znając z reguły interesujące prezentacje Lokalu 30 wchodzę odważnie do galerii. Pierwsza sala i słynny balkon z widokiem na centrum towarzyskiego życia Warszawy były na tyle zatłoczone, że zacząłem zwiedzanie od drugiej sali. Twórczość Bułgarskiego artysty pracującego w Wiedniu kojarzyłem z pracą i performance „Hello Lenin”, i nie powiem, że praca ta mnie zachwyciła, choć jej założenie było ciekawe.
W galerii zobaczyłem trzy prace artysty, dość niewiele i zarazem dość dużo jak na przestrzeń wystawienniczą galerii Lokal 30. Pierwszą pracą, na którą wpadłem (prawie dosłownie) był „Tiger Steps”, instalacja i cykl fotografii wykonane w 2007 roku. Historia ma mówić o tygrysie żyjącym w kawiarni w centrum handlowym w Sofii. O odizolowaniu zwierzęta, potraktowaniu go jako obiektu wystawienniczego. Tutaj znów pomysł zdecydowanie wyprzedził w atrakcyjności realizację. Nie widziałem wielkiej gry z problem granic sztuki i innych działań w tej pracy. Leżąca maskotka zabawnie podrygująca ogonem oraz zdjęcie przypominające te z wycieczki do zoo nie napędzały u mnie skojarzeń z tematyką ontologii współczesnej sztuki.
Trochę lepiej prezentowało się wideo „Utwór na krzesło”, które ilustrowało grę słynnego „perkusisty” z placu przy Warszawskim metrze Centrum. Tutaj nie zgodzę się z ulotką galerii. Ja koncertowi wykonywanemu na starym krześle przysłuchiwałem się kilkukrotnie. Myślałem: uliczny artysta, wirtuoz na bruku , który gra tak awangardowo, że nie jestem wstanie złapać logiki utworu. Po kilku przesłuchaniach doszedłem jednak do wniosku, że i sam „perkusista” nie bardzo ogarnia całość swojej kompozycji. Praca ilustruje samo performance artysty, występ, który jest i artystyczny, i rynkowy, ma produkować zysk przez działanie- nie wiem czy bardziej muzyczne czy teatralne. Jednak ciężko doszukać się tego w nagraniu Stoyanova, nie tyle reportażu, co samej rejestracji zdarzenia.
Ostatnią z prac, które zaprezentowano na piątkowym wernisażu był „Autoportret z fotografią”. Duży akrylowy odlew z ciała artysty, trzymający i jednocześnie w znacznej części przysłonięty fotografią. Fotografią, która jest właściwie pustym arkuszem papieru fotograficznego. Forma rzeźby jest atrakcyjna, realistyczna, surowa, bez zbędnych upiększeń. Obserwując ją z kilku stron obserwujemy dwa oblicza rzeźby, od płachty zza której wystaje czubek głowy, po postać, zidentyfikowaną osobę wykonującą czynność. Biała kartka, którą podtrzymuje tu odlew artysty, stała się dla mnie smutnym zakończeniem tej wystawy. I podejrzewam, że nie o niemoc artystyczną chodziło, ale ja po przeglądnięciu prezentacji trzech prac, wyniosłem właśnie takie wrażenie.
Powtarzając, trzy prace to niewiele i dużo, niewiele żeby zrozumieć twórczość Kamena Stoyanova, na tyle dużo żeby stwierdzić, że wystawa „Plaster me” nie jest najlepszą z prezentowanych w galerii Lokal 30. Wyniosłem z tego może nie najświeższą myśl, że ta wystawa to obraz „artysta po konceptualizmie”. Bardzo ważny problem, ciekawa myśl, ale sama wizualizacja jakby niepełna, nie do końca wytrzymująca ciężar treści. Wszystko to powoduje, że najczytelniejszym dziełem staje się ulotka prezentująca wystawę.




1 comment:

  1. przymiotniki (np. "warszawski")pisze się z małej litery:)

    ReplyDelete