Friday 8 January 2010

"Mocherowe Berety"

2010 rok zaczynamy od rozgrzewki w Fundacji Atelier. W małej galerii na ulicy Foksal zorganizowano prezentacje nowego cyklu obrazów malarki Marty Kochanek –Zbroi „Moherowe Berety”. Zamysłem artystki była krytyka internetowych komentarzy, pokazanie w krzywym zwierciadle anonimowej głupoty.
Już Brian w swoim Żywocie wypisywał na murach Jerozolimy „ROMANES EUNT DOMUS”, a za ten akt wywrotowego wandalizmu ukarany został mniej więcej tak, jak karani są jego Internetowi następcy- nijak. Dziś nikt już nie wypisuje pod mostami tego typu haseł, bo to i niebezpiecznie i publika znacznie ograniczona. Język z rynsztoka łączy się z nienawiścią i kompletnym brakiem taktu i tak powstaje tak zwana opinia, którą możemy przeczytać pod właściwie każdym newsem na portalach, blogach. Popularność gorących wiadomości o stringach Edyty Górniak jest mierzona w tak samo bezwzględny sposób jak informacje o rannych i zabitych w ataku terrorystycznym. Miarą jest ilość komentarzy. Artystka zauważa już w tekście dołączonym do wystawy abstrakcyjność tych anonimowych tekstów, grę głupiego z głupszym o to, który nabierze się na kompletnie nie związany z tekstem komentarz, kogo sprowokują.
Pomysł na cykl Moherowe berety wziął się z obserwacji opinii po zamachu terrorystycznym. Zadziwiona niezrozumiałą nienawiścią i agresją ludzi, którzy o tragedii pisali jak o dobrej zabawie. „W założeniu miało być czarne na białym, mówi malarka, ale potem pomyślałam, że to tylko przytaknęło by temu zjawisku” Przejaskrawiona kolorystyka obrazów kontrastuje z cytatami na nich. Na równi potraktowane są wszystkie tematy, od tych rodem z Pudelka do informacji o morderstwie na dworcu Warszawa Powiśle. Tytułowe” Moherowe Berety” wiszą nad stertą kolorowych szmatek dobrze wprowadza w wystawę. Górka gałganów jest jak komentarze, bezładne i bezimienne. Kolory skrawków wskazują na to, co autorka z tymi komentarzami robi, jak przerabia okrzyki frustracji na świadectwo o samych sobie. Szczególnie podoba mi się obraz „głupia wieśniara wypromowana przez telewizje” traktujący o Edycie Górniak. Tekst nabazgrolony na płótnie trafnie uwypukla estetykę komentarza obok schematyczne, jakby malowane przez dziecko przedstawienie, podejrzewam samej bohaterki. nieszczęsnej opini Taki obraz-grejpfrut, niby ładny i bardzo kolorowy, ale treść gorzko-kwaśna. Ciekawa była też refleksja na temat nicków komentatorów, podkreśliła niektóre pseudonimy stałych internetowych opluwaczy, pokazując jak łatwo w internecie o bezimiennych bohaterów.
Cieszę się, że malarka która zazwyczaj porusza inne tematy i operuje innym językiem (tu odsyłam do strony internetowej), wzięła na warsztat ten problem.Efektem jest interesująca gra z nowym i świeżym tematem. Nie trzeba wychodzić z domu żeby zobaczyć, że nie wszyscy dorośli do wolności słowa, którą daje nam internet, ale warto wyjść z domu na ulice Foksal żeby zobaczyć, że nie wszyscy na takie traktowanie wolności się godzą, a dodatkowo potrafią o tym przekonywująco …malować.

3 comments:

  1. Zapraszam do nadsyłania tekstów i recenzji z wszelakich wystaw, współpraca mile widziana

    ReplyDelete
  2. obserwując komentarze internetowe łatwo zauważyć, że równo plują wszyscy, niezależnie od stanowiska, wykształcenia, czy poglądów. Wychodzi z tej wystawy coś komicznie obłudnego: artysta i grono od sztuki które przyszło obejrzeć wystawę to ci mądrzy, inteligentni, gdzie razem z góry spoglądają na tych głupich, maluczkich. Artystka mogłaby się zdziwić, ilu autorów wyśmiewanych przez nią komentarzy znajduje się wśród jej publiczności. Może nawet sama musiałaby włożyć moherowy beret?

    ReplyDelete
  3. Aleksander Hudzik21 January 2010 at 19:07

    No tak, ale kto mówi o maluczkich? Nie powiedziała"miło mi powitać nie komentujących" Nie Anonimusów. Nie wiem jaki jest odsetek frustracji internetowej względem wykształcenia i zarobków, więc ciężko mi stwierdzić kto komentuje.

    ReplyDelete