Friday 15 January 2010

Ideozy vol2.

Druga odsłona cyklu Ideozy przeniosła nas z tropików do krainy wielkich niezrealizowanych planów, utopii „Snów nie-rzeczywistych”. Przesunięta z powodu opóźnienia w cyklu wykładów profesora Andrzeja Turowskiego (odpowiadającego za merytoryczną stronę przedsięwzięcia) zapowiadała się biegunowo różnie od poprzedniej „tropikalnej” wystawy.
Tym razem wycieczkę rozpocząłem od wspinaczki na jedenaste piętro (to dopiero egzotyczna podróż!). Pierwszym obrazkiem który bardzo mnie ucieszył był widok profesorów z Instytutu Historii Sztuki (kto wie kto odwiedzi szóstą wystawę!). I tym razem zainteresowanie było duże, co bardzo mnie ucieszyło zwłaszcza biorąc pod uwagę półmetrową warstwę śniegu zalegającą na ulicach.

Wystawa to dwie bardzo wyraźne narracje połączone wspólnym nawiasem utopii. Z jednej strony utopii którą niesie pozorne wyzwolenie w systemie demokratycznym, z drugiej- tej, jaką była modernistyczna próba stworzenia domów idealnych.
Po wejściu do Sali wystawowej od razu wzrok przyciąga Light box Nicolasa Grospierra „The Glass House”, zresztą dziwnie nieprzystający w swojej efektowności do pozostałych prac. Duże pudło mocno oświetlone od wewnątrz imituje wnętrze utopijnego szklanego domu. Dialog z modernistycznym pragnieniem idealnego wnętrza jest tu niezwykle krytyczny. Skoro do zielonego (sztucznie zakrzewionego) wnętrza możemy zajrzeć, łatwo można się domyślić, że nie może być ono intymne czyli spełniać jednej z podstawowych jego funkcji. Nieudana próba stworzenia społeczeństwa klarownego i przejrzystego, które mogłoby zamieszkiwać w takim wnętrzu jest tu bardzo trafnie zdemaskowana. Cała praca jest również bardzo atrakcyjna wizualnie (a ja czasem lubię popatrzeć na piękną sztukę).
Kolejnym eksponowanym dziełem jest o 80 lat starsza praca Mieczysława Szczuki „Domy – ogrody w Miastach ogrodach”. Przedruk planu tego domu-ogrodu na dużej planszy jest konceptualną aluzją- sam w sobie nie jest dla widza przejrzysty, ale w koncepcję wystawy wpisuje się bardzo trafnie. Jest to ilustracja manifestu Mieczysława Szczuki z periodyku Dźwignia z 1928 roku. Pomysł połączenia bezduszności pionów i poziomów modernistycznego miasta z naturą, w założeniu bardzo szczytny okazał się tylko wystawy snem nierzeczywistym. Szczuka pojawia się tu też w kontekście swojego manifestu „Sztuka a rzeczywistość” który jest wyraźnym połączeniem z drugą narracją wystawy której przyczynek stanowi manifest Artura Żmijewskiego „Stosowane sztuk społeczne”.
I tak ze szklanych domów przenosimy się na ulice , a przynajmniej zaglądamy w telewizor aby jak przez okno poobserwować, co dzieje się na ulicy. Na ulicach Tel Avivu protest przeciw wojnie w Gazie, który stał się inspiracją do pracy Artura Żmijewskiego i Yael Bartany. Ciężko się wypowiadać o pracy, którą oglądało się w mało sprzyjających wernisażowych warunkach, dodatkowo ciężko mówić o pracach artysty, którego sztuki nie jest się wielkim orędownikiem. Trochę jest prawdy w zarzutach, że praca to dokument i tyle, ale być może właśnie o to chodzi. O dokument, o sztukę która zaangażuje się w życie, tak jak miała angażować się sztuka Szczuki, ingerować i zabierać głos. I tu wystawa dotyka dość ostrego sporu, gdzie głos zabierają zarówno odżegnujący się od sztuki zaangażowanej, jak i twórcy już nie sztuki, a kultury wizualnej.Wśród tych prac trochę gubi się duet KwieKulik. Ich wideo to krótka trawestacja społecznych utopii, Olimpiad i wieców, pożywki dla mas.
Na koniec i jakby przez przypadek zobaczyłem zielone światło otaczające całe atelier- dyskretny komentarz do wystawy. Piotr Kowalczyk oświetlił szklany dom jakim jest Instytut Awangardy kolorem zielonym. Przyszliśmy zobaczyć nierzeczywisty sen który pod innymi formami stał się całkowicie rzeczywisty, lub w wykrzywiony sposób tę rzeczywistość przerósł.

No comments:

Post a Comment