Sunday 10 October 2010

Letnia krytyka, nieletnich problemów w Zachęcie

Letni nieletni- tytuł jak z plażowego bilbordu: lato, ogórkowy sezon, trochę zapychaczy w galeriach. Można przyjść z dzieckiem, rozerwać się, odwiedzić ciotkę i wybrać się z nią na wystawę. Wszystko ładnie i w wakacyjnym tonie. Nieletni, choć nie do końca młodzi, bo autorzy prezentowanych prac, jak śpiewał Kazik „do młodzieży już nie należą”. Znając jednak pomysłowość kuratorów i ich zdolność do nadawania wystawom nawet najbardziej absurdalnych tytułów wybrałem się na wystawę by zobaczyć jak bardzo letnia atmosfera opanowała sale Zachęty i dlaczego ten ładny tytuł przyciągnął takie tłumy na wernisaż.

Wystawa nie pochłania wielkiej przestrzeni, wszystko rozgrywa się w dwóch salach z dodatkowymi niewielkimi pokoikami w których prezentowane są filmy. I od filmu zaczynam przechadzkę. Honza Zamojski- szara eminencja chyba najlepszych ostatnio wydawnictw książkowych Morawa Books i, oczywiście, artysta wizualny zmontował na „dzień dobry” krótki obraz- zapętlone dwie sekundy z klasyka – „Nóż w wodzie”, krótki wręcz muzyczny loop powtarza motyw spaceru po wodzie, bo młodość- nadzieja; zabawna wiara w to, że nawet po wodzie da się spacerować i, jak się okazuje, da się, bo spacer można oglądać do znudzenia, wystarczyło tylko poddać obraz technicznej obróbce. Dobre wprowadzenie- rozpoczyna się żartem, ale to tylko preludium tego co czeka nas dalej, bo z każdym dziełem wystawa radykalizuje się, a narracja staje się coraz bardziej czytelna.

Nie sposób przeoczyć mały złoty ołtarzyk, który można by przeanalizować zgodnie z zasadami godnymi historii sztuki: naczółek hi-heeldowy z Dolce & Gabbana, w kluczu wsparty na podporach bling blingowych. wszystko pokryte „szczerozłotą” farbą. Pośrodku, jak to w ołtarzu - obraz. Co prawda multimedialny i z głosem, ale jakże neo-religijny. To szczere wyznanie hedonistycznych zachcianek młodej panienki „Lubię plotkować, płakać …... I CHUJ”. Piękna i jakże wiele mówiąca pointa dzieła . Credo na miarę litanii, amen XXI wiecznego języka. Z litanią do dóbr współczesności zaczyna się warsztatowa analiza neo języka współczesnego świata, która stała się punktem wyjścia wielu prac. Kolejna praca to kolejne oblicze świata letnich nieletnich. Ściana na której „człowiek z marmuru” (1976) i „z żelaza” (1981) ustawieni zostali w jednym w rzędzie z „człowiekiem Z DUPY” rocznik 2010. „I chuj”, „z dupy” jak długo takie wyrażenia mogą jeszcze śmieszyć? Chyba jeszcze bardzo długo, co można wnioskować z reakcji zwiedzających. U mnie też te „obrzydliwe, wulgarne, uliczne” słowa wzbudzają uśmiech. Przypomina mi się pierwsza książka Doroty Masłowskiej, tak skrytykowanej za swój niski i plugawy język, o którym chyba nadal wstydzimy się mówić jako o „naszej polszczyźnie” którą spotkamy zdecydowanie częściej niż piękne słowa.

Letni klimat chamskich słówek zaczyna się klarować, z każdym dziełem przeradzać w coraz silniejszą krytykę pospolitości. Proste, wydaje się banalne dzieła niosą za sobą coraz głębszą refleksję. Haftowane, jak z wyszywanki babci napisy zderzone są z treścią : „Niech żyjeWiola będzie kogo jebać”. Brutalność rodem z kibla PKP na babcinej wyszywance, wygląda to jak pewne przyzwolenie, nie tyle afirmacja co bezradna zgoda na tego typu język, za którym nie koniecznie kryje się agresja. Ten język to raczej wyraz bezsilności współczesnego słowa.

(....)

Młodzi kuratorzy, absolwenci studiów kuratorskich znów pokazali, że ich wizja krytycznej sztuki jest całkiem świeża. Problemem staje się głupota, a nie niewiedza. Krytyką objęte nie są już problemy naszej nietolerancji, brak perspektyw. Krytyka skupia się na naszym wyborze, na tym co dziś ludzie z tolerancją i edukacją robią. Jak wykorzystujemy pluralizm światopoglądowy? Ile z tego co jest nam na talerzu wiedzy podawane konsumujemy? Jak nie musi wyglądać społeczeństwo za kilkadziesiąt lat, o tym nie tacy znów letni, w zupełnie pozornie letni sposób opowiedzieli w Zachęcie.


CAŁOŚĆ W JOUJOU MAGAZINE

1 comment: